Serdecznie zapraszamy do przeczytania ciekawej recenzji autorstwa Waszej koleżanki, Ewy Matysiak z klasy III L. Zachęca ona do lektury interesującej powieści amerykańskiego pisarza Johna Greena. Autorce recenzji serdecznie dziękujemy za nadesłanie pracy na nasz październikowy konkurs zorganizowany z okazji Miesiąca Bibliotek Szkolnych.

 

Jak wyobrażamy sobie moment samej śmierci, czy będą to wypowiadane przez nas pompatyczne ostatnie słowa pożegnania, czy jedynie uśmiech na ustach lub wyraz bólu, że odchodzimy? Wydaje się to pięknym zakończeniem życia, a zarazem bardzo naiwnym. Rzeczywistość często okazuje się być zupełnie inna, czasem umiera się po prostu „w pół słowa”, z mnóstwem niedokończonych spraw. Śmierć to tylko nieunikniona kwestia czasu, tak jakbyśmy wszyscy byli produktami z datą ważności. Wspaniale ukazuje to John Green, autor bestsellera pt. „Gwiazd naszych wina”, który udowadnia, że książka o śmierci niekoniecznie musi być melancholijna i pesymistyczna, ponieważ jedyne co posiadają śmiertelnie chorzy główni bohaterowie, i zarazem jest to ich największa broń, to dystans do własnej choroby.

Główną bohaterką książki jest tzw. Osoba Profesjonalnie Chora, czyli szesnastoletnia Hazel Grace. Dziewczyna, nie bez powodu, nadała sobie taki pseudonim, ponieważ od kilku lat cierpi na raka tarczycy z przerzutami na płuca. Nie jest w stanie normalnie oddychać, dlatego przez cały czas towarzyszy jej butla tlenowa, którą nazywa Philip. Jej życie nie przypomina rutynowych zajęć amerykańskiej nastolatki, z wyjątkiem rytuału oglądania „American’s Next Top Model”, co czyni bardziej dla pozorów, aby jej rodzice nie zauważyli, jak bardzo różni się od swoich rówieśników – zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Za ich namową udaje się na spotkanie grupy wsparcia dla chorej młodzieży, gdzie poznaje Augustusa, który sam o sobie mówi, że „zawarł przelotną znajomość z kostniakomięsakiem”, co przypłacił amputacją nogi. Czynnikiem zespajających tych dwoje jest książka „Cios udręki”, która również dotyczy dziewczyny borykającej się z rakiem. Ich relacje rozwijają się stopniowo, przez co czytelnik nie zostaje narażony na kiczowaty romans z motywem choroby w tle. Czeka ich niespodziewana podróż, która odmieni ich spojrzenie na otaczający ich świat.


Książka jest przede wszystkim realistyczna, gdyż została napisana w oparciu o osobiste doświadczenie autora, który pracował w szpitalu z chorymi dziećmi. Została doceniona przez największe amerykańskie dzienniki, znajdując się na pierwszym miejscu (styczeń 2012) na liście bestsellerów New York Timesa, a już w lecie 2014 roku zagości także na ekranach kin. Autor umiejętnie ukazuje dojrzewanie bohaterów, ich pierwsze zakochanie, seks, potrzebę bliskości i zrozumienia, a przy tym podkreśla tę młodzieńczą nieporadność charakterystyczną dla nastolatków. Historia opisywana jest w sposób ironiczny, prześmiewczy, jednak obfituje w metafory i przesłania, które niekoniecznie służą pokrzepieniu serc.


Czy słowa skierowane ku Hazel, nastoletniej dziewczynie z rakiem tarczycy w czwartym stadium, mówiące iż jest „skutkiem ubocznym procesu ewolucyjnego” są wstrząsające, czy po prostu całkowicie prawdziwe z biologicznego punktu widzenia? Czy litość nad chorymi jest powinnością ludzi zdrowych? Jak wygląda codzienne życie osoby, która jest „żywym granatem”, czy musi ona świadomie odtrącić bliskich, by nie narazić ich na uderzenie „odłamkiem”? Te i inne trudne pytania autor zadaje poprzez losy głównych  bohaterów.


„Gwiazd naszych wina” nie jest lekturą skierowaną wyłącznie do nastolatków, ponieważ niezależnie od wieku, człowiek zastanawia się,  jak świat będzie wyglądał po jego odejściu i co po sobie pozostawi. Według mnie, książka ta, to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto lubi alternatywne spojrzenie na świat, swobodną, nieograniczoną niczym interpretację, a przy tym docenia bogactwo językowe i kunszt zawiłych słownych potyczek, którymi raczy nas Green.