Powrót do strony głównej.....

 
Spotkanie młodzieży z Lesławem Bartelskim

3 listopada 2003 r. odbyło się spotkanie z kolejnym znamienitym wychowankiem szkoły - literatem Lesławem Marianem Bartelskim (rocz.mat.1938). Jednym z najliczniej reprezentowanych na „półce chwały” w szkolnej bibliotece. Autorem ponad 50 książek i monografii. Wielce zasłużonym dla Stowarzyszenia (był jednym z inicjatorów jego reaktywowania w 1959 r., a także animatorem wielu inicjatyw). Silnie związanym ze szkołą, mimo licznych obowiązków literata, monografisty i historiografa.

W celu przybliżenia sylwetki prelegenta, dyrekcja Liceum przygotowała kilka dni wcześniej w korytarzu szkolnym wystawę jego książek, a na lekcjach omawiano wybrane pozycje jego osiągnięć literackich m.in. „Genealogię ocalonych” oraz wydane ostatnio „Termopile literackie. Polska 1939-1945”.

Powitanie Lesława Bartelskiego

Jak zwykle przy szczelnie wypełnionej sali, w towarzystwie dyrektor Liceum Barbary Taff oraz prezesa Stowarzyszenia, gość opowiadał o swym życiu szkolnym i okupacyjnym oraz o wybitnych kolegach szkolnych i nauczycielach. Najwięcej uwagi poświęcił okresowi 1931-1946, kiedy mieszkał na Saskiej Kępie i zetknął się z takimi postaciami jak gen. Tadeusz Kutrzeba, wybitny sztabowiec, czy żeglarz olimpijczyk Janusz Zalewski „Supełek”, oficer dywersji, ciężko ranny w 1944 r. na Woli, zamordowany potem przez Niemców. Mówił o latach szkolnych, wspominając dyrektora Michała Dadleza, polonistę, poetę w okresie studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim, wielbiciela Piłsudskiego i Słowackiego, kierującego tajnymi kompletami, po wojnie wizytatora. Jego uczniami na tych kompletach byli m.in. Jerzy Kłoczowski, profesor KUL-u, senator po 1989 r., który stracił prawe ramię w Powstaniu Warszawskim, czy Mieczysław Chorąży, onkolog europejskiej miary, w swoim czasie członek prezydium PAN. Ich zdjęć niestety nie ma na tablicy zasłużonych wychowanków.

Mówił o swych pierwszych krokach literackich. Był jednym z redaktorów gimnazjalnego „Młodego Lasu”. Jego młodszy brat Jan ukończył w 1939 r. nasze Liceum w klasie matematyczno-przyrodniczej jako prymus a podczas wojny był pilotem w  Dywizjonie 304 „Coastal Command”. Pozostał po wojnie w Wielkiej Brytanii, a w latach 1969-1971 był prezydentem IFALPA (Światowego Stowarzyszenia Pilotów). Wracając do wspomnień szkolnych nasz gość podkreślał wysoki poziom nauczania i znakomity skład ciała pedagogicznego. Szkoła przed wojną kształciła 700 uczniów, była jednym z ośmiu państwowych gimnazjów, na tarczach szkolnych była czwórka, tyle że arabska a nie jak dzisiaj rzymska.

Wspominał też naszych wybitnych kolegów - poetę Jana Lechonia, uważanego za „cudowne dziecko Warszawy” (wydał pierwszy tomik wierszy mając zaledwie 15 lat), Władysława Jana Grabskiego, prozaika, syna premiera i ministra skarbu, Jana Dobraczyńskiego, prozaika, a także Jana Kotta, Ryszarda Matuszewskiego i Mirona Białoszewskiego, słynnego autora „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego”, w którym nie ma nic pozytywnego o ZSSR. Łaciny uczył go dr Stefan Essmanowski, znający 8 języków, tłumacz powieści Roberta Gravesa, w młodości autor tomu wierszy.

Książki naszego gościa nawiązują do jego doświadczeń wojennych i okupacyjnych. W 1939 r. był ochotnikiem w 336 pułku piechoty, broniącym Saskiej Kępy. Potem był żołnierzem dywersji, wywiadowcą i magazynierem broni, którą przywiózł mu z kolegami słynny, legendarny Krzysztof Sobieszczański „Kolumb”. W 1944 r. z dywersji skierowano go do dowództwa pułku AK „Baszta” na Mokotowie. Pod koniec powstania przeszedł kanałami do Śródmieścia Południe.

Z ponad 50 pozycji książkowych najbardziej ceni „Genealogię ocalonych”, monografię „Mokotów 1944”, czy niedawno wydane „Termopile literackie”. Jest jednym z ostatnich, którzy znali Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Tadeusza Gajcego. Ma satysfakcję, że jego syn Jan jest profesorem fizyki i dziekanem wydziału na Uniwersytecie Warszawskim, a córka redaktorką poczytnego tygodnika „Teletydzień”, mającego największy nakład w kraju. Obecnie pracuje nad wspomnieniami 1931-1946. „Należę do pokolenia, któremu nic nie zostało oszczędzone” – tym zakończył swoje 45-minutowe wystąpienie. Młodzież Liceum pożegnała swego starszego kolegę tak dużym huraganem braw, że był tym wyraźnie zaskoczony i jak później przyznał – nie miał tak gorącego i spontanicznego przyjęcia od 1989 r.

Andrzej Niemierko

   

Strona zaprojektowana do poprawnego działania w rozdzielczości 800x600
projekt i wykonanie: Przemek Ptasiński