kosmiczna wystawa zdj11 jpeg
23 maja wraz z moją klasą 1c, naszą wychowawczynią – Panią profesor Małgorzatą Karpezo i Panią profesor Matyldą Orłowską, pojechaliśmy na wycieczkę w kosmos. Może to trochę doprecyzuję, obejrzeliśmy wspaniałą wystawę kosmiczną.

Nasza podróż zaczęła się od… oczywiście czekania na spóźnione osoby. Na miejsce dojechaliśmy naszym znanym i kochanym autobusem 509. Pomimo opóźnień, byliśmy za wcześnie, więc Pani profesor Karpezo pozwoliła nam pójść do Biedronki znajdującej się w pobliżu. Potem weszliśmy do budynku z wystawą i dostaliśmy “karty kosmiczne” z różnymi obrazkami. Mogę się pochwalić, że trafiłam na pierwszego szympansa, który dotarł na orbitę okołoziemską, Enosa. Kto chciał i miał przy sobie słuchawki mógł zainstalować aplikację, w której opowiadali nam o wystawie. Niestety moje słuchawki się zepsuły dzień przed, więc nie mogłam z tego skorzystać. W pierwszej części wystawy były modele statków kosmicznych oraz pierwsi ludzie, którzy postawili stopę na księżycu. Następnie weszliśmy do sali, gdzie pokazano nam krótki, wciągający film. Przedstawił on w skrócie jak wyglądała eksploracja kosmosu i jakie były jej skutki. W kolejnej części było wiele skafandrów kosmicznych. Znalazłam tu zdjęcie swego pupila, wspomnianego wcześniej szympansa oraz jego fotelik, mądrzej mówiąc - hermetyczny pojemnik. Nie przepadam za czytaniem, więcto był jedyny opis jaki przeczytałam w całości. Z opisu wynikało, że wylądował bezpiecznie na powierzchni oceanu. W tym samym pomieszczeniu wystawowym była kapsuła kosmiczna ze specjalnym oknem, dzięki któremu mogliśmy obejrzeć wnętrze. Było tam bardzo dużo przycisków i wajch. Gdybym to ja kierowała tą kapsułą to na pewno by coś wybuchło. Dalej znajdował się model rakiety, różne sondy oraz łaziki eksploracyjne. Widzieliśmy również spłaszczone kanapki, którymi astronauci się żywili. Dowiedziałam się też, że istnieje specjalna bielizna działająca jak pielucha. Inne przedmioty wyglądały na używane, więc mam nadzieję, iż te ubrania były nowe. Na ścianie zobaczyliśmy stempelki. Okazało się, że na danych nam kartach kosmicznych można było zbierać stemple, a ten który zobaczyłyśmy był piątym. Szybko wróciliśmy do początku wystawy, niestety pierwszy stempel był na filmie więc go nie zdobyliśmy. Nadal nie wiem w jakim celu się je zbierało, ale było to ciekawe. Przy okazji zgubiliśmy naszą klasę, ale to już jest mniej istotne. Kontynuując naszą podróż zwiedziliśmy od środka stację kosmiczną MIR, była pochylona przez co kręciło nam się w głowie. Ostatnią częścią były dodatkowe płatne atrakcje. Większość z nich była VR, w tym wyścig motorów, w którym wzięło udział wiele osób. Ja poszłam na tak zwany trenażer przeciążeniowy, czyli takie krzesło, które się szybko kręci na różne strony. Nie żałuję tych 20zł. Trochę mi się kręciło w głowie i mam siniaki, ale było warto. 

W skali od 1 do 10 oceniam tą wycieczkę na 9,5. Było super, ale mogliby zainwestować w inne krzesła w sali filmowej. Sporo się dowiedziałam i polecam każdemu.

                                                                                                           Marta

kosmiczna wystawa zdj1 kosmiczna wystawa zdj2 kosmiczna wystawa zdj3 kosmiczna wystawa zdj4 kosmiczna wystawa zdj5 kosmiczna wystawa zdj6 kosmiczna wystawa zdj7 kosmiczna wystawa zdj10